Wiceszef MSZ zaprasza do udziału w akcji Żonkile
Akcja rozpoczęła się 13 lat temu, po to, żeby upamiętniać rocznicę pierwszego zbrojnego powstania przeciwko hitlerowskim Niemcom w Europie, które wybuchło 19 kwietnia 1943 r. na terenie warszawskiego getta - przypomniał Bartoszewski na nagraniu umieszczonym w serwisie X w sobotę.
"W tę 82. rocznicę wspominam ostatniego żyjącego przywódcę Żydowskiej Organizacji Bojowej Marka Edelmana, którego poznałem, jak miałem cztery i pół roku. Byłem prowadzony za jedną rękę przez Marka Edelmana, za drugą przez mojego ojca i szliśmy przez teren byłego getta" - opowiadał wiceminister.
"Pamiętamy wszystkie ofiary żydowskie i polskich Żydów, którzy tutaj zostali wymordowani i dlatego nosimy żółte żonkile" - wskazał i dodał, że dziś robią to wszyscy dyplomaci polscy i izraelscy. "Wszystkich Polaków zachęcam do robienia tego samego" - zaznaczył.
Cześć powstańcom oddali też przedstawiciele ambasady Stanów Zjednoczonych w Warszawie. Na profilu ambasady w serwisie X opublikowano zdjęcie trójki dyplomatów, trzymających żółte żonkile. "Wspominamy tych, którzy zginęli, i potwierdzamy nasze zobowiązanie do pielęgnowania pamięci, na rzecz prawdy oraz do walki z antysemityzmem" - podkreślono i dodano, że żonkil jest dziś symbolem "oporu, pamięci i nieustającego wezwania do sprzeciwu wobec nienawiści".
Akcja Żonkile jest częścią obchodów rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim. 19 kwietnia pracownicy muzeum, wolontariuszki i wolontariusze oraz szkoły, biblioteki i instytucje w całej Polsce przypomną o wydarzeniach sprzed 82 lat. Tego dnia w Warszawie oraz innych miastach w Polsce i na świecie wolontariusze tradycyjnie będą wręczać przechodniom papierowe żonkile.
W 1940 roku Niemcy ogrodzili murem część centrum Warszawy i stłoczyli tam prawie pół miliona Żydów ze stolicy i okolic. Uwięzieni w getcie umierali wskutek głodu, chorób, niewolniczej pracy i ginęli w egzekucjach. Latem 1942 roku została zorganizowana Wielka Akcja Likwidacyjna. Niemcy wywieźli z getta do ośrodka zagłady w Treblince blisko 300 tysięcy Żydów. Wśród tych, którzy pozostali, narodziła się idea zbrojnego oporu.
19 kwietnia 1943 roku 2 tys. Niemców wkroczyło do getta, by je ostatecznie zlikwidować. Przeciwstawiło się im kilkuset młodych ludzi z konspiracyjnej Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB) i Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW). Powstańcy pod dowództwem Mordechaja Anielewicza byli wycieńczeni i słabo uzbrojeni. Wielu wiedziało, że nie mają szans, ale wolało zginąć w walce, by ocalić swoją godność.
Pozostali mieszkańcy getta, około 50 tys. cywilów przez wiele tygodni ukrywało się w kryjówkach i bunkrach. Pomimo rozpaczy, samotności, głodu, pragnienia i strachu walczyli o każdy kolejny dzień. Ich opór był tak samo ważny jak ten z bronią w ręku. Przez wiele dni pozostali nieuchwytni – zeszli do podziemi i nie podporządkowali się rozkazom Niemców. Przez cztery tygodnie Niemcy równali getto z ziemią, paląc dom po domu. Schwytanych bojowców i mieszkańców zabijali lub wywozili do obozów.
8 maja Anielewicz i kilkudziesięciu powstańców zostało otoczonych i popełniło samobójstwo. Nielicznym Żydom udało się wydostać kanałami z płonącego getta. 16 maja Niemcy na znak zwycięstwa wysadzili Wielką Synagogę przy ul. Tłomackie. Getto warszawskie przestało istnieć. Na jego terenie w gruzach pozostali już tylko nieliczni ukrywający się Żydzi. "Gruzowcy" zmagali się z brakiem wody i jedzenia. Ginęli z wycieńczenia i chorób, rozstrzeliwani przez Niemców. Niewielu udało się przejść na drugą stronę muru. Ostatni opuścili "cmentarzysko getta" w styczniu 1944 roku.(PAP)
mbl/ bar/
